Popularna para Jakub i Dawid zdecydowała się na przeprowadzenie swoistego eksperymentu, który miał pokazać, na której stacji paliw w Polsce zrobimy najdroższe zakupy.
Do eksperymentu wybrano stacje Orlen, BP i Shell. “Wszystkie były umiejscowione w jednym mieście, na jednej ulicy i w promieniu 4 kilometrów od siebie. Kupiliśmy to samo, tych samych marek i w jednakowych gramaturach” – piszą autorzy eksperymentu na Facebooku.
Jakub i Dawid chcieli porównać ceny na stacji należącej do państwa – Orlenu oraz na stacjach prywatnych – Shell i BP. Na każdej stacji dokonali tych samych zakupów. Były to na przykład napoje, jogurty, a także piwo oraz chipsy.
Paragony z zakupów upowszechnili na Facebooku. Paradoksalnie okazało się, że najdroższe były zakupy dokonane na państwowej stacji Orlen, a różnica między BP czy Shell była dość znacząca.
Wszystkie stacje były umiejscowione w jednym mieście, na jednej ulicy i w promieniu 4 kilometrów od siebie. Kupiliśmy to samo, tych samych marek i w jednakowych gramaturach. Wszystko po to, aby porównać ceny i dowiedzieć się, który koncern zdziera z nas najwięcej pieniędzy.
Zatankowaliśmy zatem symboliczny 1 litr paliwa i ruszyliśmy na zakupy. W końcu po wprowadzeniu zakazu handlu w niedzielę, stacje przechodzą ogromny bum sprzedaży artykułów spożywczych. Do naszego koszyka wybieraliśmy najpopularniejsze produkty takie jak: hot dogi, paluszki, chipsy, słodycze, napoje, jogurty i piwo. We wszystkich trzech stacjach kupiliśmy to samo i zgadnijcie co się okazało?!
Trzy dokładnie takie same koszyki, ale bardzo różne ceny. Co nas najbardziej zaskoczyło – najdrożej za nasze zakupy zapłaciliśmy na państwowym Orlenie, bo aż 138,20zł. Różnica między najtańszą w tym zestawieniu stacją BP jest aż dwucyfrowa i wyniosła 13,3%, czyli ponad 16 złotych. Tam za nasze zakupy zapłaciliśmy 121,99 złotych. Orlen znacznie drożej wypadł także w porównaniu z drugą w zestawieniu stacją Shell – tu zaoszczędziliśmy prawie 10 złotych płacąc 128,91zł.
Skąd taka drożyzna w Orlenie? Na pewno nie przez paliwo. Koncern mocno uważa aby nie być tu posądzonym o windowanie cen, więc dostosowuje je do konkurencji. Odbija sobie za to gdzie indziej. Dla przykładu różnica w cenie napoju energetycznego to aż 25%! Dużo drożej zapłacimy także za słodycze, ciastka i chipsy. Tak wysokie ceny w Orlenie są o tyle zaskakujące, że to przecież firma należąca do Skarbu Państwa. Jak to świadczy też o naszym państwie, kiedy firma do niego należąca zdziera z nas więcej pieniędzy niż prywatne, a do tego zagraniczne koncerny?
Prezes Obajtek chwalił się ostatnio z 73% wzrostu przychodu ze sprzedaży. Teraz przynajmniej wiadomo dzięki czemu osiągnął takie wyniki. Podwyżki i wysokie ceny to najprostsze i najbardziej dotkliwe dla konsumenta narzędzia. Orlen tym samym przykłada przecież rękę do rosnącej w zastraszającym tempie inflacji!
Jest drogo, a będzie jeszcze drożej. Nie jesteśmy jednak na straconej pozycji! Róbmy zakupy z głową, sprawdzajmy ceny i nie dajmy się złapać na sztuczki marketingowe. Często swoim wyborem sami dajemy przyzwolenie na podnoszenie cen. I na koniec – pamiętajmy – nawet na najtańszej stacji benzynowej za zakupy spożywcze zapłacimy nawet 50% drożej niż w supermarkecie!
Podobną akcje Jakub i Dawid przeprowadzili latem. Wtedy porównali ceny tych samych produktów w sklepach w Niemczech i w Polsce. Okazało się, że korzystniej jest kupować u zachodnich sąsiadów. Niedawny eksperyment podobnie jak tamten miał na celu pokazanie wzrost cen w polskich sklepach.
“Jak to świadczy też o naszym państwie, kiedy firma do niego należąca zdziera z nas więcej pieniędzy niż prywatne, a do tego zagraniczne koncerny? – pytają w poście na Facebooku. Dodając – “Często swoim wyborem sami dajemy przyzwolenie na podnoszenie cen. I na koniec – pamiętajmy – nawet na najtańszej stacji benzynowej za zakupy spożywcze zapłacimy nawet 50 proc. drożej niż w supermarkecie!”.